No i stało się. Ulegałam. Słyszałam na tyle dobrego o hydroponicznej uprawie hoi że postanowiłam spróbować.
Hoje Christiny ( rosnące w skałce wulkanicznej) fascynowały mnie od dłuższego czasu, trochę się jednak bałam tego ‘nowego’ i nieznanego…
Raz kozie śmierć, zakupiłam potrzebne akcesoria i wzięłam się za przesadzanie.
Do hydroponiki poszło na próbę 10 różnych hoi. O efektach powiadomię za kilka tygodni, na dzień dzisiejszy moje doświadczenie jest zerowe :-) Ale to co słyszałam od znajomych, to co czytałam – w zupełności mi wystarczy aby rozpocząć moją hydroponiczną przygodę.
Lepszy rozwój roślin uprawianych w hydroponice niż w ziemi, tłumaczy się lepszym dostępem tlenu do korzeni oraz lepszym nawodnieniem i nawożeniem (w wyniku czego rośliny rosną dużo szybciej).
Odpowiedni materiał wypełniający (keramzyt, seramis, skała wulkaniczna ) gwarantuje utrzymanie stałej ilości powietrza, co zapewnia doskonałe warunki oddychania korzeni, które nie cierpią ani z powodu nadmiernej ilości wody,ani jej braku.
Kolejna zaleta to wygoda jeżeli chodzi o podlewanie. Dzięki czujnikowi umieszczonemu w doniczce wiadomo kiedy podlać roślinę. Można też zostawić rośliny same w domu ( haha fajnie to brzmi ) na dłuższy czas np.podczas urlopu i odpada problem podlewania.
Składniki pokarmowe rozpuszczone w wodzie są w tej postaci najłatwiej przyswajalne przez korzenie,które pobierają je z roztworu wodnego zgodnie ze swymi potrzebami.
I tutaj najważniejsza sprawa :
Wiele szkodników oraz mikroorganizmów chorobotwórczych ( bakterie, grzyby) żyje i rozmnaża sie w ziemi. Jeśli rośliny uprawiane są metodą hydroponiczną, to właściwości materiału wypełniającego i pożywki wodnej (woda+nawóz) gwarantują zachowanie zdrowotności roślin.
Poza tym uprawa hydroponiczna jest bardziej estetyczna i ponoć zdrowsza niż tradycyjna, dla alergików…
Czego chcieć więcej ?
Trzymajcie kciuki
Edyta
O, okienko komentarzy! To korzystam szybciorem ;) Zdradzisz jakie gatunki hodujesz hydroponicznie? U mnie przypadkiem sprawdziły się publicalyx i linearis. To znaczy wstawiłam je do wody i po mniej więcej roku stwierdziłam, że nadal tam są i dobrze się mają. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że synek urodził się nieco przed terminem... Buziaki :)
OdpowiedzUsuń