Po kilku godzinach od rozkwitu, Hoya lucardenasiana wywinęła płatki korony, a kwiaty zaczęły wywarzać nektar. Teraz z pewnością czeka na zapylenie, wabiąc lepkim sokiem i wspaniałym zapachem, drobne fruwające owady. Nie wie bidulka, że w Polsce dopiero przedwiośnie, więc nic z tego :-)
Oto jej “druga twarz” :
Hoya lucardenasiana
***
Kwiatami uraczyła mnie również Hoya tomataensis, zamieszkująca południowy parapet.
Hoya tomataensis
A oto H. mappigera robi mi nadzieję … Jak myślicie ? Da radę ?
Cudnego dnia,
Edyta
Pewnie, że tak! :)
OdpowiedzUsuńPóki co, pączek dalej rośnie - więc jest nadzieja :-)
UsuńJakie ja mam szczęście, że tutaj trafiłam:) Oglądam jedno cudeńko po drugim :) a H. mappigera na pewno da radę bo w takich rękach nie ma innej opcji :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam weekendowo ;) Bogusia.
Bogusiu, jesteś tutaj zawsze mile widziana :-) Dziękuję za miłe słowa.
UsuńBuziaki weekendowe
E.