Strony

piątek, 20 lipca 2018

Ogrody Watykańskie - część II włoskiej opowieści.




Mój mąż wie jak kocham przyrodę, rośliny...  Pogodził się z tym już dawno temu, że po pierwsze to ja jestem kobietą "w związku z naturą", po drugie dopiero - z nim.
No tak już mam i nic na to poradzić się nie da. 

On wie że fajne perfumy czy torebka Michaela Korsa, to na mnie raczej słabo działają...
On wie co na mnie zadziała ;-)  

No i załatwił mi te Ogrody Watykańskie, skubaniec jeden. Niespodziankowo, kiedy to myślałam że już koniec atrakcji... Jak wisienkę na torcie na koniec zostawił, dopełnił.

No co tu dużo mówić, przez jeden dzień byłam w RAJU.


Watykan jest pełen turystów. Plac Świętego Piotra roi się od ludzi, szczególnie w sezonie wakacyjnym tłumy są ogromne. Upał wokół betonowych murów jest niemiłosierny. Wszędzie kolejki. Wszelakie zapachy są bardzo intensywne. Multum ulicznych sprzedawców, którzy oferują szale, selfie-sticki, kapelusze, butelkę chłodnej wody... Ludzie przekrzykują się w różnych językach. Dzieci piszczą, płaczą, śmieją się, krzyczą. Przesyt, nadmiar, chaos. Fajne ale na chwilę, na chwilę dłużej - męczące. I nagle wszystko znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, gdy przechodzimy przez bramę, pilnie strzeżoną przez Gwardię Szwajcarską.

O Boże jak tu cicho. 

Wydaje się że czas tu wolniej płynie... Nie ma tłumów, nie ma krzyków, choć... przepraszam bardzo, w oddali już słyszę krzyki papug, cykają cykady, szumi woda, ale dźwięki to milsze dla mych uszu. Serce mocniej bije, to tak jakbym wracała do domu, gdzie wszystko bliskie i najmilsze. 

Mijamy Dom Św. Marty ( tutaj mieszka Papież Franciszek, w chwili gdy robiłam to zdjęcie, był w domu, ponieważ drzwi wejściowe są obstawione ) i wiem że mogłabym już biec, żeby znaleźć się tam jak najszybciej, na boso najlepiej... W tych ogrodach...

Ale obciachu robić mężowi nie mogę, w końcu nie jestem 'u siebie na wsi' :-))
Zachowywać się wypada ;-)








No i tutaj zaczyna się nasza wędrówka
. Jesteśmy praktycznie sami, a wokół nic i wszystko.


"A droga wiedzie w przód i w przód
Choć zaczęła się tuż za progiem –
I w dal przede mną mknie na wschód,
A ja wciąż za nią – tak jak mogę…
Skorymi stopy za nią w ślad –
Aż w szerszą się rozpłynie drogę,
Gdzie strumień licznych dróg już wpadł…
A potem dokąd? – rzec nie mogę"
J.R.R. Tolkien
































Mijamy dom w którym mieszka emerytowany Papież Benedykt 




i dalej
i wyżej

cykady cykają, różnokolorowe papugi oblepiające drzewa chcą je przekrzyczeć, choć to raczej niemożliwe, ale próbują, oj jak próbują...















Tutaj miejsce w którym uwielbiał przebywać w samotności nasz kochany Św. Jan Paweł II











Polski akcent :











































Ogrody Watykańskie to zdecydowanie jedno z najbardziej magicznych miejsc w jakim byłam. Nie chodzi tu nawet do końca o piękno przyrody, widok zadbanych roślin, fontann których jest tu ponad 100 ! w każdym zakątku praktycznie. Tutaj odczuwa się coś więcej. Coś, co trudno zdefiniować... Nazwać. To trzeba poczuć. Spokój serca, bezgraniczna radość duszy, wdzięczność, zachwyt... Jestem pewna że jest to namiastka nieba na ziemi.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję Wam za słowa pozostawione w komentarzach. Jesteście zawsze tutaj mile widziani!
Thank you for all your words.
Your comments are always very welcome.