Kupiłam ją w lutym 2016 roku, jako małą dwulistną sadzonkę ( pokazywałam ją TUTAJ ) Nie śniłam nawet o tym, że zakwitnie po dwóch i pół roku uprawy !
Hoya kipandiensis została nazwana od miejsca w którym ją po raz pierwszy znaleziono - wsi Kipandi, w pobliżu Croker Range National Park w Sabah na wyspie Borneo. Znaleziono ją tam na brzegu rzeki w górzystej okolicy lasów dipterocarp, na wysokości 200-600 mnpm na bardzo żyznej aluwialnej glebie. +
W opisie znalazłam informację że w baldachu H. kipandiensis jest 4-8 kwiatów, u mnie jest 10 :-)
Kwiaty przepięknie pachną - anyżowo.
Hoya kipandiensis
a tutaj wraz z kwitnącą sąsiadką - Hoją forbesii
***
HOJOWA CIEKAWOSTKA NA DZIŚ :
Jeśli ukorzeniacie sadzonki hoi w wodzie, pamiętajcie żeby ukorzeniać je w jak najmniejszym naczyniu. Idealny będzie kieliszek - do połowy tylko ! napełniony wodą ( kranówką ! nie używamy do tego celu wody gotowanej )
Jakie to ma znaczenie ? A no ma :-)
Komórki roślinne znajdujące się w łodygach, wytwarzają hormony zwane auksynami, które regulują wiele ich procesów życiowych, w tym tworzenie się korzeni. Aby w wodzie było ich jak największe stężenie, naczynie w którym ukorzeniamy sadzonkę musi być jak najmniejsze.
Jest duże prawdopodobieństwo że w dużym naczyniu łodyga wcześniej zgnije, zanim się ukorzeni.
***
W związku z tym że jutro wyjeżdżam, a wracam w niedzielę, za chwilę opublikuję nowy HOJOWY BAZAREK. Zerknijcie, zapraszam !
xoxo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję Wam za słowa pozostawione w komentarzach. Jesteście zawsze tutaj mile widziani!
Thank you for all your words.
Your comments are always very welcome.