Strony

czwartek, 7 października 2010

Hoya buotii i tyrania ciąg dalszy

Słuchajcie , jestem doopa . I to do kwadratu . Zasuszyłam pąki na buotii buuuuu…. Dobrze że wytworzyła kilka naraz , dwa kwiatostany odpadły , zobaczymy jak zachowają się kolejne. To wszystko przez tyranie , życie w biegu i chroniczny brak czasu . Niestety . Zapomniałam podlać . Zorientowałam się dopiero dzisiejszego poranka gdy chciałam podejrzeć czy już się pąki otworzyły a znalazłam je na parapecie :-)) ehh życie …

Pamiętacie jak wyglądała w połowie  lipca ?

IMG_2049_thumb[6]

 

no to teraz wygląda tak :

u 176 

u 177

Znacie szybciej rosnącą hoję ? Ja nie . Jest naprawdę ogromna , jej wysokość to niemal wysokość mojego kuchennego okna. Jeszcze się mieści …

Pąków ma sporo :

u 182 u 179 u 184 u 186 u 185

ale szczerze mówię , nie wiem co z nimi będzie … Szkoda mi i nauczka na przyszłość jest .

No dobra , trudno.

Jesień , jesień  mamy już pełną gębą . Jak co roku , cała moja rodzina jest przeze mnie maltretowana  sokami – że tak powiem własnej roboty . Nie ma zmiłuj , dopiero na wiosnę im odpuszczam . Dzieci się krzywią trochę ale nie ma lekko i na to aby zrobić soczek codziennie znajdę czas (Majka dzięki za kolejny świetny przepis ). Różne , różniste . Warzywa z owocami , owoce z owocami , warzywa z warzywami . Jak popadnie . Dzięki temu całą jesień i zimę udaje nam się przetrwać praktycznie bez przeziębień. A ja dzięki sokowi z marchwi utrzymuję do następnego sezonu letnią opaleniznę :-)

do następnego

Edyta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję Wam za słowa pozostawione w komentarzach. Jesteście zawsze tutaj mile widziani!
Thank you for all your words.
Your comments are always very welcome.