Zakwitła pierwszy raz.
To jedna z moich ulubionych lacunos. Penducle ma bardzo długie, a kwiaty raczej z tych mniejszych.
Tutaj porównanie:
1. lacunosa IMl 1179 from Cikidian Java
2. lacunosa from Thailand
3. lacunosa ‘Giant’
Zapach jednak – wciąż ten sam, boski ….
Zmykam do sobotnich zajęć i obowiązków a także do … ogrodu. Wiosną zawsze budzą się we mnie uśpione przez zimę geny ogrodnika-farmera. Projektuję, sadzę, sieję, kopę i sprawia mi to nie lada frajdę.
Do przeczytania niebawem :-)
serdeczności
Edyta
No i kolejną wypasioną pokazujesz! No superaśna. Ależ Ci te lacunosy rosną. Ale ja nadal nie rozumiem, co jest w nich tak fajnego, żeby mieć ich kilka, czy kilkadziesiąt odmian. Dla mnie są albo ciapate, albo zwykłe. Dwie odmiany :))))
OdpowiedzUsuńDorotka ale one mają zupełnie różne liście ... To mnie kręci. Poza tym uwielbiam ich zapach jak zakwitną no i bardzo szybko rosną. No kurcze lubię lacunosy bardzo, bardzo ...
OdpowiedzUsuńJa tam nie widzę różnicy. Ja lubię bardzo finlaysonii, bardzo, bardzo, bardzo. Tylko nie mów, że one mają podobne liście ;)
OdpowiedzUsuńEdytka, czy ona pachnie tak jak "zwykła" lacunosa? Bo mnie ten zapach rozczarował :( Czy coś ze mną nie tak? ;)
OdpowiedzUsuńTak, one wszystkie pachną tak samo. Zapach jest najmocniej wyczuwalny wieczorem i wtedy odpływam ... Czemu Cię rozczarował ??
OdpowiedzUsuńHe, he, rzekłabym, że dla mnie lekko zalatuje babcią, jeśli wiesz, co mam na myśli ;) Ale może to kwestia ilości, bo moja malizna miała wszystkiego może z 10 kwiatków i może bukiet aromatu nie miał szansy w pełni się rozwinąć. Nie nazwałabym tego smrodem, ale hmmm.
OdpowiedzUsuńŁadnie, to moim zdaniem pachnie sheperdii, chociaż wieczorem główka może nieźle rozboleć, bo daje ostro, tak mocno "perfumowo"...