Zakwitła tuż przed moim wyjazdem na urlop, zrobiłam więc zdjęcia na szybko. I dobrze, bo po powrocie, z kwiatów już nic nie zostało …
Hoya bicolensis
Po powrocie, zastałam natomiast kwitnącą inną hoję … Ale to temat na kolejny post
serdeczności ślę
Edyta
Witaj Edytko :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ominęło Cię kwitnięcie takiej piękności. Mam nadzieję, że urlop się udał i wróciłaś wypoczęta :)
Słoneczka życzę.
Bogusia.
Bogusiu, również żałuję że nie dane mi było podziwiać kwitnienia H. bicolensis, ale mam nadzieję że zakwitnie mi jeszcze nie raz.
UsuńUrlop udał się znakomicie :-) Było cudownie ...
Widać, że urlop dobrze wykorzystany po szczęśliwej minie ;) Trzymam kciuki by hoya zakwitła jeszcze raz ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Magda