*

Na imię mam Edyta i od lat hobbystycznie uprawiam rośliny.
Hoje to moja wielka roślinna miłość! Ściągam je skąd się da ... Z najdalszych zakątków Europy i świata.
Poszukuję wciąż nowych gatunków i odmian tych wspaniałych roślin. Podziwiam kwitnienia, zakochuję się w liściach.To jak narkotyk ...
Moja kolekcja, licząca ok.900 gatunków i odmian hoi, stale się powiększa, a mój dom coraz bardziej przypomina las deszczowy.
Zapraszam do odwiedzin.


*

poniedziałek, 19 marca 2018

Nie śpiesz się ! i Hoya sp. Vietnam - kwitnący debiut.



Rośnie jak na drożdżach ( uwierzycie że ma już ponad metr wysokości ? ) zaczyna się krzewić, no i szybciutko zakwita. Ale to wręcz niewiarygodnie szybko !
Pamiętacie jak wyglądała w styczniu? tak, w styczniu, 2 miesiące temu... TUTAJ
Niewiarygodne prawda ? 
Pisałam wtedy że nie mogę się doczekać jej kwitnienia. Nastąpiło to szybciej niż myślałam i przyznam że dawno nie byłam tak oczarowana. I jak nie lubię pośpiechu, tak hoje mogą mi szybko rosnąć - mi to nie przeszkadza :-)
Kwiaty są po prostu ZJAWISKOWE ! 
Subtelne, delikatne, perłowe, nierealne wręcz... Przypominają utane z tysiąca kryształków, misterne dzieło Królowej Lodu. Płatki korony są wręcz przezroczyste i przepięknie skrzą sie w promieniach słońca. 


 Hoya sp. Vietnam




















Widać teraz wyraźnie że choć na pierwszy rzut oka podobna, nie jest to absolutnie Hoya burmanica. Liście H. sp. Vietnam są o wiele dłuższe i węższe przy końcach. Różnica w wyglądzie kwiatów również jest duża. Dla porównania kwiaty mojej H. burmanica która kwitła w 2014 roku :





oraz liście :








***


"Kiedy się spieszysz, nic nie widzisz, nic nie przeżywasz, niczego nie doświadczasz, nie myślisz! Szybkie tempo wysusza najgłębsze warstwy twojej duszy, stępia twoją wrażliwość, wyjaławia cię i odczłowiecza" 
R. Kapuściński


 Boże, jak ja długo sie tego uczyłam - nigdzie mi się nie spieszy.
I staram sie, tak bardzo się staram żebym znów się nie zapomniała. Bo jeszcze mnie korci czasem, jeszcze się wkręcę raz na ile, jeszcze z rzadka na poczekalni u lekarza to wrodzone ADHD się we mnie odzywa i kombinuję jak tu się wślizgnąć do gabinetu bo ja tylko po skierowanie, bo na chwilkę przecież, a tu aż ciemno od ludzi i co ? czekać mam ? Ale nie, nie, nie, przywracać siebie do porządku nauczyłam ! Nie spieszy mi się. Nigdzie ! No bo gdzie i po co mamy się spieszyć ? My wszyscy przecież w jednym kierunku idziemy i wszyscy dojdziemy na pewno, tak czy inaczej. Starzeję się ? Być może... A może jestem właśnie bardziej świadoma tego kim jestem i dokąd zmierzam. I że po drodze w tym biegu to przeoczyć można wszystko. I nic z tego życia nie mieć. I niczego nie dotknąć. A życia nikt nam nie cofnie, nerwów nikt nam nie wymarze, nie zaczniemy jeszcze raz. Jakie to trudne dla człowieka którego rozpiera energia, a jakie to wspaniałe jednocześnie - nie spieszyć się właśnie. Inna jakość życia. Kanapki nie jeść na stojąco, w kolejce nie przebierać nogami i nie zerkać milion pięćset razy na zegarek, nie zrywać się rano z łóżka w pośpiechu, tylko na spokojnie ustawić budzik 15 min wcześniej i powoli, powoli wypić kawę, okno uchylić i ze trzy wdechy świeżego powietrza wziąć, bo tak jak pachnie powietrze wczesnym rankiem to nie pachnie już później... Człowiek nie jest stworzony do pośpiechu, na dłuższą metę nie pociągnie tak długo, chorować zacznie, sił mu braknie, twarz zszarzeje, radość z życia pryśnie jak bańka mydlana. A wiecie że gdy sie nie spieszymy to zrobimy tyle samo co wtedy kiedy się spieszymy, albo więcej nawet? Serio, czasem nawet więcej. I przyjemniej. I radośniej. I bardziej. I więcej zobaczymy po drodze. Nie biegajmy w ferworze codzienności jak szczury wypuszczone z klatki. Ze zdumieniem odkryłam że jak czegoś co sobie ubzdurałam załatwić nie zdążę dziś, tylko jutro, to świat sie nie zawali. Nie zawali się ! Nowy dzień wstanie i ptaki tak samo śpiewają, śnieg sypie albo słońce świeci, wszystko jest jak dotychczas, ekpres do kawy na tym samym miejscu, hoje w oranżerii tak samo rosną - nic się nie stało, tylko ja jakby bardziej radosna i mniej zmęczona. Przeraża mnie Fast Life, przeraża mnie smartfonowa młodzież z głowami opuszczonymi ku dołowi skupiona na ekranach swych telefonów, wchodząca na pasy prosto pod nadjeżdżający samochód. Przerażają mnie szybkowary, szybkie samochody, coraz szybsze komputery. Przerażają mnie ludzie którzy nigdy na nic nie mają czasu - ja nie chcę być jednym z nich ! Nie chcę ! Milion razy mogłabym ogladać 'Anię z Zielonego Wzgórza' i milion razy marzyć że żyję w tamtych czasach, gdzie nie ma pośpiechu, gdzie jest proste, zwykłe życie. W tamtych czasach już sie nie urodzę, ale mogę je sobie stworzyć TU i TERAZ - zwykłe, proste życie, w zgodzie z naturą i samą sobą. I tak sobie to tworzę powolutku, tak się tego uczę, tak tym zarażam męża i dzieci... I tak mi z tym dobrze. Czego i Wam życzę - spróbujcie.





Tygodnia pełnego słońca, tego za oknem i w duszy !





PS. Liczba odsłon bloga przekroczyła MILION ! Bardzo Wam za to dziękuję, dziękuję że tu wpadacie, czytacie, dziękuję za Waszą życzliwość i dobre słowa. Z tej okazji jestem w trakcie przygotowywania konkursu, szczegóły wkrótce.

3 komentarze:

  1. Madry i piekny post. Czlowiem moze byc piekny, jak kwiaty...
    Gratuluje miliona odslon, to najlepszy miernik , sam mowi za siebie:)
    POZDRAWIAM SERDECZNIE!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna roślina i piękny wpis. Lubię i często czytam Twojego bloga.😊

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Wam za słowa pozostawione w komentarzach. Jesteście zawsze tutaj mile widziani!
Thank you for all your words.
Your comments are always very welcome.