Gdy nadchodzi jesień – ciągnie nas w góry. Nie latem, nie zimą, jesienią właśnie. Nachodzimy się, umęczymy, pośmiejemy, powspominamy. Mój mąż jest wspaniałym towarzyszem wędrówek. Kiedy potrzeba to podtrzyma, bo wie że moja noga nie wydobrzała jeszcze. Kiedy potrzeba to zatrzyma się, żebym mogła spokojnie zrobić zdjęcie. Poniesie torbę z aparatem, jakby ważyła 100 kilo i niesienie jej miało mnie zmęczyć strasznie. Spyta czy nie za zimno mi, czy nie zmęczyłam się za bardzo. Trzyma za rękę, tak jak wtedy, gdy mieliśmy po 19 lat. A jak on patrzy… Ciągle tak samo.
Kocham ten czas - jego, góry, jesień, życie.
Kocham.
***
A w oranżerii cuda się dzieją.
Hoya lockii
Pięknego tygodnia ! ukochanej osoby obok, kwitnących hoi, wszystkiego co sprawia Wam radość i daje szczęście.
Buziaki
Edyta