wtorek, 22 lutego 2011
Hoya blashernezii i słów kilka o wynikach konkursu BlogRoku 2010
Filipinka. Liście raczej małe, spiczasto zakończone, żywozielone
(hmmm... jest taki kolor ?).Tak ją widzę. W każdym bądź razie niepozorna, ale drzemie w niej ogromny potencjał i to właśnie dlatego kupiłam to cudo. Chodzi mi oczywiście o kwiaty... Widzieliście jak ona kwitnie? Piękne, żółte, dzwonkowate, podobne do kwiatów hoi siariae.
Całkiem przyjemna w uprawie. Lubi stale wilgotne podłoże i podwyższoną wilgotność powietrza.
Preferuje jasne stanowisko ale nie bezpośrednio nasłonecznione. Idealne będzie okno wschodnie.
Bardzo tolerancyjna co do temperatur... Znosi świetnie zimą 15 stopni, a latem nawet 35 stopni.
Nie jest zbyt duża, z tego powodu że druga połowa w sadzonkach rozsiana jest po Polsce :-) Z tego co mi wiadomo u jednej z Was nawet zawiązała pąki... Bardzo mi miło słyszeć takie nowiny.
Tymczasem konsumuję drożdżowe ślimaczki jagodowe, upieczone przeze mnie oczywiście ( kto chce przepis niech pisze- łatwe, szybkie i smaczne :-P), przeglądam Galę Bloga Roku 2010 i wiecie co... jestem bardzo zadowolona z wyników konkursu. Bardziej chyba niżli to mój blog by wygrał !!! Słowo.
Wygrał blogbishopa.blog.onet.pl, bardzo ciekawy historyczny blog, świetnie napisany, zdecydowanie zasługujący na wygraną.
Trzymałam jednak do końca kciuki za Anię www.andzia-i-nieborak.blog.onet.pl. Radość była przeogromna gdy wygrała w swojej kategorii Ja i moje życie oraz dostała Wyróżnienie Główne. Jestem bardzo szczęśliwa że dzięki konkursowi na Bloga Roku (pamiętacie? głosowaliście na mojego bloga i zaszliśmy całkiem daleko...) mogłam poznać Andzię, niesamowitą, dzielną, piękną, młodą kobietę która walczy z rakiem żołądka. Jestem fascynatką jej bloga, zerknijcie...
Gdy Aneczka odbierała nagrody nie sposób było nie płakać razem z nią. Ta osoba sprawiła że popadłam w strasznie nostalgiczny nastrój, dużo myślę, mało robię tzn. snuję się po domu jak... I dobrze, czasami trzeba się zatrzymać i zadać sobie kilka ważnych pytań, jeżeli trzeba - strzelić sobie w pysk, popłakać i wziąć się za siebie, zmienić co potrzebuje zmian ,naprawić co trzeba.
Wiem też, że nigdy więcej nie będę startowała ze swoim blogiem w takich konkursach. Po co ?Na nagrodzie (laptopie) nie zależało mi w ogóle (mam w domu 3 laptopy; ja-swój do pracy, Misiek-swój do pracy, Ola- swój mini notebook za przedłużenie umowy na internet z Playa za 1 zł , grzech było nie wziąć i komputer stacjonarny- gdzie sens ?)Więc po co? Udowodnić komuś? coś? Po co? Już teraz wiem że nie warto, nie ma to dla mnie najmniejszego sensu. Dla zarażenie innych naszą pasją?Po co? Kto roślinny będzie miał ochotę, sam tu zajrzy, przecież podaję link na alle... Chyba że Wy znacie jakiekolwiek powody, dla których miałabym się jeszcze kiedykolwiek pchać pomiędzy takie wspaniałe osoby jak Anka? Ja ich już nie znajdę. To nie dla mnie. Szczerze mówiąc zakładając tego bloga myślałam że będzie to miejsce, gdzie jak będę miała ochotę, to poprowadzę sobie monolog na hojowe tematy, pokażę zdjęcia, popyskuję czasem ot tak bo demokracja przecież i wolność słowa ... .
Nie sądziłam że zmierzę w tym kierunku w którym zmierzyłam, nie sądziłam że wsiąknę w blogowy świat, nie wiedziałam że poznam tu tylu wspaniałych ludzi, przyzwyczaję się, pokocham...Nie sądziłam też że mój blog będzie czytało tak wiele osób.Dziękuję Wam.
Łatwo się przyzwyczajam. To moja wada.
No to sobie dzisiaj pogadam, a co !
Uciekam kochani. Jadę po Syna do szkoły do tzw. tu u nas 'miasta' ( tak byście też mówili gdybyście mieszkali w małej wiosce pod lasem, prawie na końcu świata PS.wiecie że tu nie ma nawet sklepu ? ale za to jest spokój, cisza, piękne widoki są i świeże powietrze)
Obiecałam że wstąpimy do Kolportera bo moje dziecię usłyszało wczoraj w reklamie, że dziś w Gazecie Wyborczej jest płyta z testami na prawo jazdy i on ją bardzo chce, zresztą - jak twierdzi - nauczy się tych testów to później będzie miał z głowy... hmmmmmmm aha, ja na to bo nic mądrzejszego do głowy mi nie przyszło.
Mój Kubuś ( niecałe 8 lat !!!!! ) jest wielkim fanem motoryzacji (po tatusiu), nie wiem czy Wam już o tym mówiłam.Wyjątkowo mądre to dziecko, rzekłabym że geniusz niemalże :-), które jest dla mnie na równi z córcią oczywiście, 8 cudem świata (chyba dlatego że ja wg.lekarzy miałam być ponoć już bezpłodna, po traumatycznym pierwszym porodzie, komplikacjach, operacjach i późniejszej sepsie - a tymczasem nie znane są wyroki boskie i medycynie mogę figę pokazać...)
Tak więc mój 8-letni Syn, motomaniak (czytajacy namiętnie wszelakie moto magazyny, gazetki, książki a nawet ulotki), ma już swój samochód. Nie żartuje !!! Jakiś czas temu kupiliśmy mu wyśnionego 23-letniego malucha o którym moje dziecko marzyło od kilkunastu miesięcy a który kosztował tyle co dobra zabawka. Wyszukali tego malucha razem z Miśkiem w ogłoszeniu w lokalnej gazecie i pojechali... Wyciągnęli niemal ze stodoły cud motoryzacji w idealnym stanie. Nie muszę mówić że oczy im się zaświeciły i teraz wychuchany Fiat126P okupuje jeden garaż. Moje dziecię codziennie do niego zagląda, wymienił już nawet własnymi małymi łapkami przy asyście Miśka rozrusznik czy jakoś tam, a za 2 lata na zabytek go chce zarejestrować.
Aaaaaaaaa i stwierdził że nigdy go nie sprzeda bo....... 'dostał go od kogoś kogo bardzo kocha' czyli rodziców rzecz jasna :-) I jak tu nie być szczęśliwym mając takie skarby?
Samych dobrych dusz wokół Was i słońca nad głową na kolejne dni!
Edyta
sobota, 19 lutego 2011
Hoya picta
Hoya picta, synonim hoya pubera.Lubię tą małą cholerę.
Można na ją spotkać na Jawie i Sumatrze.Rośnie na plaży, w koronach drzew.
W warunkach domowych wymaga dobrze przepuszczalnego podłoża ,niewielkiej ilości wody i filtrowanego światła.Kwitnie w miesiącach letnich.
Leniwie ostatnio u mnie … Im więcej wolnego czasu, tym bardziej tracę formę – nie przywykłam. Dzisiaj się wyjątkowo wysiliłam i posadziłam zdobyte zimą nowe odmiany kohlerii
Nawet pies zwykle nadpobudliwy :-) ma wszystko w nosie i całymi dniami leży, śpi, odpoczywa …
Tak jak ja :-)) Jak to zwierzę potrafi odbierać nastroje od właściciela .
Tylko hojki dzielnie pracują nad nowymi liśćmi ,pąkami…
hoya surigaoesis ( sp. EG 00897 )
hoya megalaster
hoya archboldiana pink
To tylko niewielka część pracowitych… Czyżby nadszedł T E N czas ? A ja się pytam, gdzie ta wiosna ?
Jasnych, coraz jaśniejszych dni !
Edyta
piątek, 11 lutego 2011
Hoya endauensis i …… taaaaaaaaaaaakie świnie
Hoya endauensis
Hoya endauensis pochodzi z Malezji.
Rośnie w zacienionych miejscach !!!! jako epifit (roślina rosnąca na innej roślinie, ale nie prowadząca pasożytniczego trybu życia, korzysta z innego gatunku jako podpory, a odżywia się samodzielnie) na drzewach na brzegach rzeki Ulu Endau River w Johor.
Liście są dosyć małe, ok 2 x 3cm ślicznie pofalowane na krawędziach. Twarde a nawet bardzo twarde.
Kwitnie ponoć rzadko buuuuuuuuuu ale za to jak …. Kwiaty są boskie - żywo pomarańczowe z bordową koroną.
Rośnie powoli ale nie ślamazarnie, czyli tragedii nie ma – znam i posiadam inne, wolniej rosnące.Lubi podwyższoną wilgotność powietrza, rośnie w końcu nad brzegiem rzeki ( kocha spryskiwanie nawet dwa razy dziennie )
Trudno się aklimatyzuje - później jest już z górki. Nie wyobrażam sobie abym nie posiadała jej w swojej kolekcji-jest naprawdę niesamowita.
A teraz ....
- 500 g mąki pszennej
- 1 opakowanie suchych drożdży (7 g) lub 14 g świeżych
- 1 jajko
- 100 ml ciepłego mleka
- pół łyżeczki soli
- pół łyżeczki cukru
środa, 9 lutego 2011
Hoya callistophylla short leaves i lutowy konkurs :-)
Hoya callistophylla 'short leaves' czyli krótkie liście ... One takie całkiem krótkie nie są, ale w porównaniu do zwykłej callistophylli są duuuużo krótsze i duuuużo węższe.
Nie zmieściła się cała w obiektywie :-)
A tutaj porównanie liści hoya callistophylla short leaves i hoya callistophylla :
Hojki naprawdę czują już wiosnę , mało tego że zaczęły rosnąć jak szalone to jeszcze cztery jak na zawołanie pąki zawiązują …
Tutaj jedna z nich :
W związku z tym, pytanie konkursowe brzmi : Co to za hoja zawiązała pąki ? ( znacie, znacie :-)
Trzy pierwsze osoby które przyślą na mojego maila prawidłową odpowiedź dostaną sadzonkę tej hoi .
Dziękuję że jesteście !
Edyta
wtorek, 8 lutego 2011
Hoya imbricata
To niesamowita, niezwykła i bardzo rzadka hoja. Niewiele hojomaniaków ma ją w swojej kolekcji. Nie wiem czym to jest spowodowane, może tym że utarło się w naszym hojowym światku iż jest to gatunek bardzo trudny w uprawie.Hmmm... Ja też tak myślałam swego czasu, słowo. Jedyna trudność wg mnie jeżeli chodzi o uprawę h.imbricata to ukorzenienie jej. I w tym sęk, w niczym ponadto.Jeżeli zamkniemy etap ukorzeniania, hoja dobrze zaklimatyzuje się w naszych warunkach będzie naprawdę przepiękną ozdobą hojowej kolekcji.
Pochodzi z Filipin, spotkać ją można na w Boutoc, Rizal i Prowincji Laguna na wyspie Luzon. Stwierdzono ją również w Indonezji na wyspie Sulawesi i Molluken.
Liście h.imbricata mają średnicę 8-10 cm i kształt muszli. Od spodniej strony mają kolor fioletowy. Nowo utworzone liście, jeżeli nie mają się do czego ‘przykleić’ zwijają się.
W naturze, wnętrze muszlowatych liści zamieszkują… mrówki, które dostarczają hoi znaczną część substancji odżywczych.
Uwaga ! Kocha wysoką wilgotność powietrza i dolistny nawóz !
Serdeczności - Edyta
niedziela, 6 lutego 2011
Hoya excavata i niedzielne leniuchowanie
Hoya excavata
występuje w Indonezji na wyspie Sulawesi.
(Wyobraźcie sobie wyspę o powierzchni niewiele mniejszej od Wielkiej Brytanii ( 228 tys.km.kw), o charakterystycznym kształcie przypominającym skorpiona, z licznymi pasmami górskimi i stożkami wulkanicznymi (11 aktywnych).Wyspę, którą otaczają morza: Banda, Celebeskie, Moluckie i Flores, a jej podmorski świat daje możliwość pływania pomiędzy tysiącami kolorowych ryb na rafach koralowych, ocenianych jako jedne z najpiękniejszych na świecie.To właśnie Sulawesi, ojczyzna naszej hoi excavata. Składają tu jaja olbrzymie żółwie skórzaste, występują tu krokodyle słonowodne (4-6 metrów długości), czy też największe stawonogi świata - kraby kokosowe.Można tu spotkać jednego z największych węży świata- 10-metrowego pytona cętkowanego oraz miniaturowego węża turkusowego.To wyspa niesamowita… Oglądam zdjęcia, czytam o krainie mojej hoi i achów i ochów nie mogę zliczyć. Sulawesi jest jednym z czołowych na świecie producentów goździków, gałki muszkatałowej, orzecha kokosowego, kopry, kakao, wanilii i kawy.Ale nie to fascynuje mnie najbardziej… Czy wiecie że Sulawesi posiada unikatową w skali światowej faunę i florę tropikalną? Występują tutaj endemiczne gatunki zwierząt i roślin, nieznane w innych częściach tropików, a nawet na sąsiednich wyspach archipelagu indonezyjskiego. Ekscytujące prawda ?Do takich zwierząt zalicza się: miniaturowy leśny bawół Anoa, dzikie świnie Babirusa, z zawiniętymi górnymi siekaczami, kolorowe dzioborożce, workowate niedźwiedzie Kuskus, miniaturowe (wielkość 12 cm) małpki naczelne Tarsius, bezogoniaste czarne makaki oraz ptak Maleo zakopujący jaja w pobliżu gejzerów na terenach wulkanicznych, zapewniających stałą temperaturę. 62 proc. ssaków żyjących na Sulawesi.W gęstych dżunglach możemy znaleźć jadalne figowce, pierwotne paprocie "żelazne", które są prawdopodobnie jednymi z najstarszych roślin na Ziemi (ok. 130 mln lat), czarne storczyki, odmiany grzybów nie występujące na innych wyspach, wielkie żółto-czarne motyle, szybujące powoli pomiędzy drzewami, oraz setki nigdzie indziej nieznanych owadów.Raj ?)
Liście tej hoi mają owalny kształt i szaro-zielony kolor. Są twarde.
Kwiaty o średnicy ok 2 cm (ok 15 kwiatów w baldachu) mają piękny, pomarańczowo-różowy kolor z purpurową koroną i mocno pachną wanilią.
Kto ma tą hoję ten wie, że jest naprawdę świetna i zupełnie niewymagająca w uprawie.
Niedziela upłynęła mi wyjątkowo przyjemnie. Troszkę przy lekturze …
Bardzo się cieszę że już bliżej niż dalej do wiosny :-)) Wraz z ustąpieniem mrozów, mam nadzieję szybciutko wykonać ostatnie prace w oranżerii i w końcu wyprowadzić się tam z hojami. W związku z tym czytam, szukam inspiracji, marzę…
Hoje już zdecydowanie czują wiosnę.Nadchodzi już ten wypragniony czas, kiedy to budzą się do życia i wzrostu, nawet najbardziej oporne odmiany ( hoya inflata poniżej )
I takim oto miłym, wiosennym akcentem żegnam się i życzę Wam fajnego tygodnia
Edyta
czwartek, 3 lutego 2011
Hoje w hydroponice cz.1
No i stało się. Ulegałam. Słyszałam na tyle dobrego o hydroponicznej uprawie hoi że postanowiłam spróbować.
Hoje Christiny ( rosnące w skałce wulkanicznej) fascynowały mnie od dłuższego czasu, trochę się jednak bałam tego ‘nowego’ i nieznanego…
Raz kozie śmierć, zakupiłam potrzebne akcesoria i wzięłam się za przesadzanie.
Do hydroponiki poszło na próbę 10 różnych hoi. O efektach powiadomię za kilka tygodni, na dzień dzisiejszy moje doświadczenie jest zerowe :-) Ale to co słyszałam od znajomych, to co czytałam – w zupełności mi wystarczy aby rozpocząć moją hydroponiczną przygodę.
Lepszy rozwój roślin uprawianych w hydroponice niż w ziemi, tłumaczy się lepszym dostępem tlenu do korzeni oraz lepszym nawodnieniem i nawożeniem (w wyniku czego rośliny rosną dużo szybciej).
Odpowiedni materiał wypełniający (keramzyt, seramis, skała wulkaniczna ) gwarantuje utrzymanie stałej ilości powietrza, co zapewnia doskonałe warunki oddychania korzeni, które nie cierpią ani z powodu nadmiernej ilości wody,ani jej braku.
Kolejna zaleta to wygoda jeżeli chodzi o podlewanie. Dzięki czujnikowi umieszczonemu w doniczce wiadomo kiedy podlać roślinę. Można też zostawić rośliny same w domu ( haha fajnie to brzmi ) na dłuższy czas np.podczas urlopu i odpada problem podlewania.
Składniki pokarmowe rozpuszczone w wodzie są w tej postaci najłatwiej przyswajalne przez korzenie,które pobierają je z roztworu wodnego zgodnie ze swymi potrzebami.
I tutaj najważniejsza sprawa :
Wiele szkodników oraz mikroorganizmów chorobotwórczych ( bakterie, grzyby) żyje i rozmnaża sie w ziemi. Jeśli rośliny uprawiane są metodą hydroponiczną, to właściwości materiału wypełniającego i pożywki wodnej (woda+nawóz) gwarantują zachowanie zdrowotności roślin.
Poza tym uprawa hydroponiczna jest bardziej estetyczna i ponoć zdrowsza niż tradycyjna, dla alergików…
Czego chcieć więcej ?
Trzymajcie kciuki
Edyta
wtorek, 1 lutego 2011
Hoya lambii
Wpadłam tylko na moment, co byście nie myśleli że mnie świńska grypa do grobu wpędziła :-) A tak poważnie, to nadal walczę z choróbskiem i choć było mi o niebo lepiej po domowej kuracji ( hihi Pani Mariolu pozdrawiam ), to w niedzielę grypa dała o sobie znać ze zdwojoną siłą. W wyniku czego, moi mili siedzę sobie w ciepłym domku i pracująca zawodowo chwilowo nie jestem, a jako że na miejscu długo nie usiedzę, o leżeniu zupełnie nie ma mowy ( wrodzone ADHD :-) ibuprom na gorączkę zapodaję i hojki myję, przestawiam,przycinam i pichcę dobre jedzonko i tak fajnie by było gdyby nie trzeba było w ogóle pracować ehhhhh … Pomimo że zawirusowana to niemal w raju jestem.
Wpadła mi w ręce podczas parapetowych porządków. Hoya lambii.
Pochodzi z Malezji, z Sabah . Trudno dostępna, rzadko spotykana ale uparty hojomaniak zdobędzie ją na pewno :-) Ted Green nazwał nazwał tą hoję od nazwiska jego przyjaciela, którym był Anthony Lamb - dyrektor Parku Taman Pertanian Tenom w Sabah.
Cóż mogę powiedzieć… Jak jest piękna – tak jest kapryśna. Mam na nią sposób a jakże, ale jest to że tak to ujmę, mało estetyczna i elegancka recepta. Otóż, pozostawiona samopas wraz z innymi hojami na parapecie stoi w miejscu, jakby była z tworzywa sztucznego i nic, zupełnie nic nie robi … Na początku była w akwarium ups hojarium :-) ale z czasem (lambii dzisiaj ma ok metra wysokości ) musiałam jej wór na głowę nałożyć i tyle. Słowo daję. Stoi sobie teraz na parapecie u dziecięcia w pokoju i straszy. Misiek się w czoło puka i sensu tego zabiegu nie może zrozumieć, choć on nie taki całkiem lewy hojowo … Wy pewnie wiecie po co ten worek ? Kto nie wie to mówię : aby zapewnić księżniczce bardzo wysoką wilgotność powietrza. Wór jest duży, przezroczysty a wnętrze często zraszane. Oto cała recepta na sukces. Jeżeli macie hoję lambii w swoich kolekcjach, wybierajcie: albo ładnie będzie wyglądała na parapecie i stała w miejscu jak zaklęta, albo włożycie ją do wora i będzie rosła… Takie dylematy do tylko świrohojoholicy mogą mieć :-))Uwaga - jest to hoja wyjątkowo ciepłoluba.
Oby do wiosny, wtedy przeprowadzka do oranżerii będzie i lambii pozbędzie się worka.
PS. Widzicie w czym ona rośnie ? Dzisiaj ją przesadziłam ale o tym w następnym poście, wkrótce :-)
Zdrowia Wam życzę
Edyta