Musiałam się oswoić z nową sytuacją . Trudną bo niewiadomą , a oczekiwanie jest bolesne . Pierwsze chwile to pytania : jak to ? dlaczego ? łzy i bezradność . Moje młodsze dziecko wygląda na okaz zdrowia , wszędzie go pełno , pełen energii i dziecięcej radości.I znów nie wierzyłam w wyniki badań ! sprawdzałam kilka razy we wszystkich laboratoriach w mieście … No nie jest tak jak powinno być , wyniki nie są dobre , trzeba wziąć się w garść . Przemyśleć , poukładać na półkach w głowie , zastanowić i działać .
moje
słoneczko :-)
Odrzucam wszystkie czarne scenariusze , myślę pozytywnie i nic i nikt nie będzie w stanie już tego zmienić . Jestem na nowo , silniejsza i pełna wiary – bo musi być dobrze i będzie na 1000 % . I co z tego , że na tym ziemskim padole , są też tacy (miałam nieprzyjemność poznać już jakiś czas temu , wirtualnie) którym zawsze czegoś brakuje i swoją niemoc , gorzkości , truciznę próbują wszczepić w innych . Dosadniej – we mnie . Żeby była jasność – na takie wirusy jestem już zaszczepiona . Już nie boli , już nie rozpaczam , już nie ‘ odchorowuję ‘ tych niesprawiedliwych słów - bo ja NIKOMU , NIGDY nie zrobiłam NIC złego , nie wyrządziłam ŻADNEJ krzywdy komukolwiek . Gadajcie ile chcecie , pomawiajcie , knujcie i wymyślajcie nowe historie .
A wokół mnie i tak dużo miłości , radości , dobroci.
I serce mi się śmieje że jest jednak dużo , wiele , tysiąckroć więcej , ludzi pięknych , wspaniałych , wysyłających mi pozytywną , dobrą energię . Ludzi normalnych . DZIĘKUJĘ :
- za to że moja skrzynka odbiorcza prawie się zapchała Waszymi mailami z cudownymi słowami : otuchy , wsparcia , troski .
-za to , że przysyłaliście mi śmieszne i piękne kartki (listonosz pewnie nie był zadowolony :-)
-za telefony bo się martwicie
-za życzenia zdrowia dla Kubusia
-za to , że niektórych z Was mogłam poznać osobiście i zwyczajnie pogadać , nie tylko o hojach
-za Baristę Zeptera od Madzi – bo mi się skończyła , a ja nie miałam głowy i pewnie oduczyłabym się pić kawy :-))
-za papućki od Krysiulki hihi na jesienne dni - tak wyglądają na moich girkach :
-za Tildę śpioszkę do mojej sypialni od Angeliki :
- za hoję pt . moje wielkie chciejstwo i marzenie , na pocieszenie od Ewuni …
I jak tu Was nie kochać ? DZIĘKUJĘ .
A hoje sobie żyją swoim rytmem . Co by pańci wynagrodzić smutki - kwitną , pachną , zawiązują pąki , rosną pięknie .
I nawet ta najpospolitsza ‘ zołza ‘ , zakwitła …
Hoya carnosa
A tak się ma w całej krasie :
A jak pachnie wieczorem mmmmmmmmmmm …. Żyć się chce.
A teraz zgadywanka . Jaka to hoja zechciała mi zawiązać pączki ( pierwszy raz ) i za kilka dni zakwitnie ?
Kto zgadnie jako pierwszy dostanie ode mnie hojową niespodziankę . No już poznałam trochę Wasze gusta i guściki , więc postaram się trafić z nagrodą :-)Piszcie na maila.
A jutro będzie nowy , dobry dzień i nowy wpis będzie …
zatem do jutra !
serdeczności
Edyta
środa, 15 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję Wam za słowa pozostawione w komentarzach. Jesteście zawsze tutaj mile widziani!
Thank you for all your words.
Your comments are always very welcome.