Nawet nie pytajcie czym to robię :-) Ale to coś musi być bardzo malutkie, bardzo cieniutkie aczkolwiek bardzo twardziutkie :-) Co ja się nakombinowałam … I mam. Doszłam do takiej wprawy że sztuczne ( ręczne ) zapylanie hoi to dla mnie pikuś.
Hoję panduratę zaciążyłam aż na 13 szypułkach. Już rośnie 13 maleńkich póki co, torebek nasiennych – taki ze mnie hojowy zapładniacz.
Spodobało mi się - nie powiem. Zimą będę siać nasiona aż będzie huczało :-)
Dziękuję za Wasze wizyty -
Edyta
Gratulacje!!!! :)
OdpowiedzUsuńA ja miałam takie "cosie" na sheperdii, tuż przed tym jak ją oddałam mamie. Ale jakoś nie zwróciłam na nie szczególnej uwagi, bo myślałam że to zmutowane pąki kwiatowe...buuuu.... Zresztą i tak nie mam co płakać bo z tego co pamiętam to obleciały zanim mama ją zabrała do siebie.