Dziękuję za miłe słowa. Dogadzam im jak tylko mogę :-), schlebiam, nawożę, spryskuję, odkurzam i niezmiernie się cieszę z każdego nowego liścia. To po prostu trzeba mieć niezłego fisia haha
Fajniutka. Moja też ładnie przyrasta, tylko ciapowatości ma malutko. Wiosenne liście miały, ale już letnie bardzo mało. A stanowisko ma bardzo słoneczne. Ki diabeł?!
O kurcze, nie mam pojęcia. Moja w oranżerii nawet nie za specjalnie ma dużo słońca. Niby wystawa zachodnia ale stoi na górnej półce, tej cieniowanej. Wiesz co ja bym zrobiła ? Tylko nie krzycz haha Ciachłabym powyżej liścia który jeszcze miał ciapki... Wydaje mi się że z tego miejsca powinna odbić splashowata. Ciachniętą część wepchnęłabym obok, celem zagęszczenia i obserwacji. Pewnie nie zdobędziesz się na taki krok, bo wiem że nie lubisz ciąć swoich hoi. Ja zaś nie zastanawiam się 2 razy, rach - ciach i po krzyku ;-P
Aaaaaaaaaaaa, żadnych cięć! Co to to to nie :-) Mnie nie przeszkadza to, jaka jest. Wiesz, że wychodzę z założenia, że to żywa roślina, a nie sztuczne drzewko, stąd żadnych hoi nie tnę, tylko dlatego, że jej czegoś brakuje :-) Dla przykładu obovata "picta" też na początku wypuściła kilka całych zielonych liście, ale następne były już pięknie wybarwione i tak rośnie cały czas. I żadnych cięć nie robiłam.
Wiedziałam :-)Szanuję to, ale ja bym zaryzykowała :-)) Znam wirtualnie jeszcze 2 osoby które hoi nie tną. A jak już utną sadzonkę to albo padnie im, albo padnie osobie która tą sadzonkę dostała. Czary czy co ? Czy też robienie czegoś na siłę, wbrew sobie ? Jeżeli tak bym czuła to też bym nie cięła. Nie wolno robić czegokolwiek wbrew sobie !!! Jestem o tym przekonana. Moja odczucie jest takie - ścinając sadzonkę, nie zniszczy się rośliny matecznej, ani nie zatrzyma jej wzrostu. Wprost przeciwnie, za chwile wyrośnie jej nowy stożek wzrostu albo i 2. A uciętą sadzonką można zagęścić roślinę, sprzedać lub podarować komuś innemu - w zależności od potrzeb w danym momencie. Cięcie jest bardzo dobre również w przypadku hoi które nie bardzo chcą rosnąć. Czasami ścięcie wierzchołkowej sadzonki powoduje uaktywnianie się hormonów wzrostu i roślina zaczyna nagle rosnąć. Ostatnio przejazdem ( po uprzednim ostrzeżeniu :-) )odwiedziła mnie Pani, która regularnie kupuje ode mnie hoje przez internet. Po wypiciu kawy, poplotkowaniu i obejrzeniu mojej kolekcji, postanowiłam jej na pamiątkę wizyty podarować kilka czy nawet kilkanaście wybranych sadzonek ... Kobieta była w lekkim szoku. A jak to ? Za darmo ? Na pewno ? Nie szkoda Pani ? Nie. Nie szkoda. Jak mam potrzebę - sprzedaję, kupuję za to nowe odmiany, podłoże, nawozy, drabinki, doniczki, świetlówki, mnożarki i inne cuda potrzebne do uprawy. Wiadomo - apetyt na nowe odmiany jest zawsze, a i potrzeby roślin są duże, przy takiej ilość jaką mam. Ale dlaczego mam również nie podarować? Przecież to tylko rośliny. One urosną. A kobitka szczęśliwa taka, cała w skowronkach wycałowała mnie i wyściskała za wszystkie czasy... Ścięłabym dwa razy tyle, jak bym wiedziała że komuś taką szczerą radość można sprawić. Moja oranżeria wypełniła się pozytywną energią :-) Nie lubię natomiast naciągania, wtedy działam na odwrót - mam niesamowitą intuicję i szósty zmysł do takich ludzi. Czy ja się dzisiaj nie za bardzo rozgadałam ???
Hm, przyznam, że ciut zbliżyłam się do zmiany zdania, co do cięcia. To przez Twoją długą wypowiedź. Ale u mnie nie padają, jeśli tnę, bo zdarza się, że tnę niektóre hoje. Także tej łatki mnie przypiąć nie wolno :-) Jej zrobię jej kuku, to będzie na Ciebie ;-) żartuję oczywiście, ale jeśli się na to zdobędę to będzie to pierwszy raz. Zagęszczać nie będę, bo w pojedynkę zawiera już dużo miejsca i rośnięcie wszerz nie jest wskazane. No nie wiem, mam mieszane uczucia, ale w kierunku pozytywnym. No i co ja teraz mam zrobić? Wpaść do Ciebie przelotem powiedzmy, bo byłby to zaplanowany wpad miałam od dawna, zresztą czasami delikatnie dawałam temu wyraz w komentarzach, ale teraz to wyglądałoby, że robię to materialnie. No i po coś to kobieto napisała?
Dorotka - dla Ciebie moje drzwi zawsze otwarte ! nie czaj się nic :-) Daj tylko wcześniej znać i posiedzimy, pogadamy - fajnie będzie. Łatki Ci nie przypnę absolutnie, no coś Ty. Wiem że szczera kobieta jesteś ! Zresztą, zawsze ciepło i serdecznie o Tobie myślę i mówię.
Czaję się, a jakże :-) Nawet poczyniłam kroki i mapę googlową przeleciałam i nijak nie wiem, jak kobieta niezmotoryzowana miałaby się do Ciebie dostać powszechnie dostępnymi środkami lokomocji.
Ponoć z Warszawy do Krakowa kursuje BUS. Sprawdź. A z Krakowa do Olkusza to już busy co 15 minut odjeżdżają ... Z Olkusza do mnie jest ok 5 km, ale to już nie problem...
Kombinowałam bezpośrednio. Ale skoro od Krakowa nie ma problemu, to i pociąg mam. Hm ... kusisz :-) 5 kilosów to i na piechtę przejdę! Przyszły weekend jak u Ciebie wygląda? Bo może w sobotę? Hm ...
Dziękuję Wam za słowa pozostawione w komentarzach. Jesteście zawsze tutaj mile widziani! Thank you for all your words. Your comments are always very welcome.
Są dwie drogi, aby przeżyć życie. Jedna to żyć tak, jakby nic nie było cudem. Druga to żyć tak, jakby cudem było wszystko.
Albert Einstein
Hoya amicabilis
Hoya kipandiensis
Zgodnie z przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim, wszelkie prawa do fotografii i tekstów są własnością ich autorów. Nie wyrażam zgody na wykorzystywanie ich bez mojej wiedzy. Proszę o respektowanie prawa i szanowanie mojej pracy. Edyta Kubiczek
Nie próbuję sobie wyobrażać Boga, wystarcza mi odczucie potęgi i majestatu przyrody, o tyle, o ile możemy ją poznać, za pośrednictwem naszych niedoskonałych zmysłów.
Albert Einstein
Hoya gildingii
Hoya wrayi
Hoya mappigera
Hoya hanhiae deep violet
Hoya soidaoensis
Hoya 'Hotlips'
Hoya mindorensis Borneo dark, hairy flowers
Hoya 'Annakey'
Hoya blashernaezii ssp. siariae red
Hoya spartioides
Hoya darwinii
Hoya sp. Borneo
Hoya sp. Yala
Hoya blashernaezii
Hoya sp. UT039 Flores Island
Hoya sp. Estrella Waterfalls
Hoya sp. NOVA 'Honey Pot'
Hoya lucardenasiana
Hoya monetteae
Hoya manipurensis
Hoya surigaoensis
Hoya macrophylla variegata
Hoya erythrostemma IML1423
Hoya diptera
Hoya elliptica philippines
Hoya vitellina
Hoya lockii
hoya sp. gunung gading
Hoya ignorata
hoya dischorensis
Hoya spartioides
"Co jest najśmieszniejsze w ludziach: Zawsze myślą na odwrót: śpieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze by odzyskać zdrowie. Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości ani przyszłości. Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli." Paulo Coelho
Edytko, jak Ty to robisz, że masz te kwiatki takie piękne? Chyba duuuużo miłości :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Dogadzam im jak tylko mogę :-), schlebiam, nawożę, spryskuję, odkurzam i niezmiernie się cieszę z każdego nowego liścia. To po prostu trzeba mieć niezłego fisia haha
UsuńBuziaki i dziękuję za wizytę
E.
Fajniutka. Moja też ładnie przyrasta, tylko ciapowatości ma malutko. Wiosenne liście miały, ale już letnie bardzo mało. A stanowisko ma bardzo słoneczne. Ki diabeł?!
OdpowiedzUsuńO kurcze, nie mam pojęcia. Moja w oranżerii nawet nie za specjalnie ma dużo słońca. Niby wystawa zachodnia ale stoi na górnej półce, tej cieniowanej. Wiesz co ja bym zrobiła ? Tylko nie krzycz haha
UsuńCiachłabym powyżej liścia który jeszcze miał ciapki... Wydaje mi się że z tego miejsca powinna odbić splashowata. Ciachniętą część wepchnęłabym obok, celem zagęszczenia i obserwacji. Pewnie nie zdobędziesz się na taki krok, bo wiem że nie lubisz ciąć swoich hoi. Ja zaś nie zastanawiam się 2 razy, rach - ciach i po krzyku ;-P
Aaaaaaaaaaaa, żadnych cięć! Co to to to nie :-) Mnie nie przeszkadza to, jaka jest. Wiesz, że wychodzę z założenia, że to żywa roślina, a nie sztuczne drzewko, stąd żadnych hoi nie tnę, tylko dlatego, że jej czegoś brakuje :-) Dla przykładu obovata "picta" też na początku wypuściła kilka całych zielonych liście, ale następne były już pięknie wybarwione i tak rośnie cały czas. I żadnych cięć nie robiłam.
UsuńWiedziałam :-)Szanuję to, ale ja bym zaryzykowała :-))
UsuńZnam wirtualnie jeszcze 2 osoby które hoi nie tną. A jak już utną sadzonkę to albo padnie im, albo padnie osobie która tą sadzonkę dostała. Czary czy co ? Czy też robienie czegoś na siłę, wbrew sobie ? Jeżeli tak bym czuła to też bym nie cięła. Nie wolno robić czegokolwiek wbrew sobie !!! Jestem o tym przekonana.
Moja odczucie jest takie - ścinając sadzonkę, nie zniszczy się rośliny matecznej, ani nie zatrzyma jej wzrostu. Wprost przeciwnie, za chwile wyrośnie jej nowy stożek wzrostu albo i 2. A uciętą sadzonką można zagęścić roślinę, sprzedać lub podarować komuś innemu - w zależności od potrzeb w danym momencie. Cięcie jest bardzo dobre również w przypadku hoi które nie bardzo chcą rosnąć. Czasami ścięcie wierzchołkowej sadzonki powoduje uaktywnianie się hormonów wzrostu i roślina zaczyna nagle rosnąć.
Ostatnio przejazdem ( po uprzednim ostrzeżeniu :-) )odwiedziła mnie Pani, która regularnie kupuje ode mnie hoje przez internet. Po wypiciu kawy, poplotkowaniu i obejrzeniu mojej kolekcji, postanowiłam jej na pamiątkę wizyty podarować kilka czy nawet kilkanaście wybranych sadzonek ... Kobieta była w lekkim szoku. A jak to ? Za darmo ? Na pewno ? Nie szkoda Pani ? Nie. Nie szkoda. Jak mam potrzebę - sprzedaję, kupuję za to nowe odmiany, podłoże, nawozy, drabinki, doniczki, świetlówki, mnożarki i inne cuda potrzebne do uprawy. Wiadomo - apetyt na nowe odmiany jest zawsze, a i potrzeby roślin są duże, przy takiej ilość jaką mam. Ale dlaczego mam również nie podarować? Przecież to tylko rośliny. One urosną. A kobitka szczęśliwa taka, cała w skowronkach wycałowała mnie i wyściskała za wszystkie czasy... Ścięłabym dwa razy tyle, jak bym wiedziała że komuś taką szczerą radość można sprawić. Moja oranżeria wypełniła się pozytywną energią :-) Nie lubię natomiast naciągania, wtedy działam na odwrót - mam niesamowitą intuicję i szósty zmysł do takich ludzi.
Czy ja się dzisiaj nie za bardzo rozgadałam ???
Hm, przyznam, że ciut zbliżyłam się do zmiany zdania, co do cięcia. To przez Twoją długą wypowiedź. Ale u mnie nie padają, jeśli tnę, bo zdarza się, że tnę niektóre hoje. Także tej łatki mnie przypiąć nie wolno :-) Jej zrobię jej kuku, to będzie na Ciebie ;-) żartuję oczywiście, ale jeśli się na to zdobędę to będzie to pierwszy raz. Zagęszczać nie będę, bo w pojedynkę zawiera już dużo miejsca i rośnięcie wszerz nie jest wskazane. No nie wiem, mam mieszane uczucia, ale w kierunku pozytywnym.
UsuńNo i co ja teraz mam zrobić? Wpaść do Ciebie przelotem powiedzmy, bo byłby to zaplanowany wpad miałam od dawna, zresztą czasami delikatnie dawałam temu wyraz w komentarzach, ale teraz to wyglądałoby, że robię to materialnie. No i po coś to kobieto napisała?
Dorotka - dla Ciebie moje drzwi zawsze otwarte ! nie czaj się nic :-) Daj tylko wcześniej znać i posiedzimy, pogadamy - fajnie będzie.
UsuńŁatki Ci nie przypnę absolutnie, no coś Ty. Wiem że szczera kobieta jesteś ! Zresztą, zawsze ciepło i serdecznie o Tobie myślę i mówię.
Czaję się, a jakże :-) Nawet poczyniłam kroki i mapę googlową przeleciałam i nijak nie wiem, jak kobieta niezmotoryzowana miałaby się do Ciebie dostać powszechnie dostępnymi środkami lokomocji.
UsuńPonoć z Warszawy do Krakowa kursuje BUS. Sprawdź. A z Krakowa do Olkusza to już busy co 15 minut odjeżdżają ... Z Olkusza do mnie jest ok 5 km, ale to już nie problem...
UsuńKombinowałam bezpośrednio. Ale skoro od Krakowa nie ma problemu, to i pociąg mam. Hm ... kusisz :-) 5 kilosów to i na piechtę przejdę! Przyszły weekend jak u Ciebie wygląda? Bo może w sobotę? Hm ...
UsuńPiszę maila.
UsuńOk.
Usuń